Jak wszyscy dobrze wiemy inflacja w Polsce napędza się miesiąc w miesiąc i nic nie zapowiada jej spowolnienia. Zamiast walki z galopującymi cenami, rząd stopniowo przyzwyczaja i oswaja społeczeństwo do podwyżek cen, czy to żywności czy kredytów hipotecznych.
Wydawać by się mogło, że inflacja dotyka wyłącznie biednych i klasę średnią, jednak wydarzenia minionego piątku prawdopodobnie odbiją się szerokim echem również wśród klasy dobrze sytuowanej i osób bogatych. Pani Monika Pietruszka, chcąca zachować anonimowość, 45-letnia milionerka z Krakowa, w zeszłym tygodniu przeżyła niemały szok, chcąc wymienić walutę w jednym z tamtejszych kantorów:
Akurat miałam chwilkę wolnego no i z nudów wzięłam troszkę drobnych z sejfu. Pomyślałam, że wymienię 70 000 000zł na 1 Sasina. Przydało by się po prostu troszkę więcej miejsca na półkach. Jakże się zdziwiłam, gdy okazało się, że 1 Sasin w wyniku inflacji podrożał o grubą bańkę. Ja przepraszam bardzo, stać mnie na wiele, ale żeby 1 Sasin kosztował 71 milionów to już przesada. Matko, Ci biedni ludzie z niższych szczebli społecznych…
Sprawdziliśmy i faktycznie rewelacje Pani Moniki się potwierdzają. W Krakowie 1 Sasin kosztował dziś 71 192 000 zł. W Warszawie ceny utrzymują się na podobnych poziomach, aczkolwiek sytuacja jest bardzo rozwojowa i dynamiczna.
1 Sasin – sprzedawać, kupować, czy przeczekać?
W wyniku piątkowych wydarzeń na rynku Sasiny zaczęły masowo znikać z rynku. Amatorzy szybkiego zysku wyczuli okazję do dość dobrego i pewnego zarobku. Czy słusznie? Czas pokaże, natomiast warto pamiętać, że 1 Sasin to twarda waluta i w odróżnieniu od na przykład Bitcoina jego wartość nie będzie rosła w nieskończoność.